czyli znana wszystkim, metryczka:
Nici dobieram sama z palety Ariadny; z jednym brązem mam problem, ciągle mi się wydaje za ciemny więc po kilku pruciach zostawiam na niego miejsce - zobaczę czy jest coś jaśniejszego w pasmanterii. Ciągle jeszcze nie znam płci dzieciątka, które ma się wkrótce urodzić - więc na kokardki też będzie trzeba jeszcze poczekać.
Znów ślicznie!
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję za odwiedziny na blogu.Bardzo mi miło!
Ciepło pozdrawiam i ślę uściski!
już widać, że będzie pięknie :)
OdpowiedzUsuńOj, o, oj! Zawsze wybierasz takie trudniejsze wzorki, cieniowane...
OdpowiedzUsuńNa pewno bedzie pieknie, tu zawsze jest pieknie :-)
Piękny hafcik przeze mnie znieawidzony robiłam go chyba z 5 razy a poza tym świetnie haftujesz nie myla sie Tobie te niteczki a jak igły trzymasz? Masz je wbite poniżej?
OdpowiedzUsuńAgnieszko, widziałam że to Twoja "dyżurna" metryczka ;) Igły wiszą na nitkach, tak jak widać na zdjęciu, zdarzy się, że któraś się wysunie, ale nie za często. Lubię ten sposób wyszywania przy pracach z niewielką ilością kolorów :))
OdpowiedzUsuńMatko boska, to się nazywa wyszywanie z parkowaniem??? No nigdy nie wiem o co w tym chodzi ;o)
OdpowiedzUsuńKolejny śliczny hafcik się zapowiada!!!
Dziękuję Kasiu, ten obrazek został podarowany już dawno, bo jeszcze w listopadzie, ale nie zrobiłam zdjęć - gapa ze mnie.... ale na pewno jak tylko pstryknę fotkę, to ją tu umieszczę :))
OdpowiedzUsuń