z przyjaciółmi ze Stumilowego lasu - ulubieńcami chyba wszystkich dzieci:
materiał kanwa 14 ct. biała
nici mulina Ariadna + tkanina różowa + wstążeczka i lamówka fioletowe + koralik drewniany
czas ... godz.
rozmiar 90 x320 krzyżyków
Wyszywanie trochę trwało, w końcu gotowa makatka ma ok. 70 cm długości. Żeby taka miarka była użyteczna, trzeba przy wyszywaniu bocznych kreseczek (u mnie co 1 cm) zwrócić uwagę na rzeczywiste odległości, a nie podążać "w ślepo" za schematem.
Tu widać jak postaci przybywało:
Zszywanie wszystkiego w całość, to też dość wymagająca czynność, jeśli chce się by wszystko było równiutko. Plecki takiej pracy a la makatka nie mogą pozostać odkryte, przecież musi być estetycznie, więc do rozplanowania całości i to trzeba wziąć pod uwagę. Do pracy potrzebne są: linijka, nożyczki, żelazko, szpilki, maszyna do szycia.
Rozpoczęłam od wycięcia odpowiedniej wielkości kawałków bladoróżowego materiału (4 wąskie paski na przód i 1 duży prostokąt na plecki) i ustabilizowania ich przez podklejenie flizeliną. W odpowiedniej kolejności obszyłam dookoła haft z przodu, pamiętając by w odpowiednim momencie i miejscu wszyć wstążeczkę z nanizanym drewnianym koralikiem - przesuwnym znacznikiem wzrostu dziecka. Zgodnie ze sztuką szycia patchworków, rozprasowałam wszystko i przestebnowałam z przodu, co i wzmacnia i trochę ozdabia. Później złożyłam prawymi stronami do siebie oprawiony haft i materiał na plecki a następnie zszyłam je, pozostawiając górny bok nie zszyty - przez niego wywinęłam całość na prawą stronę. Ponownie rozprasowałam całość, podwijając teraz do środka ten niezaszyty bok, do którego w równych odstępach włożyłam szlufki z lamówki - posłużą do wsunięcia w nie wieszaczka. Następnie zszyłam ten ostatni bok, prowadząc igłę jak najbliżej kraju makatki i znowu dodatkowo objechałam całość dookoła.
Tak to wyglądało:
Rady:
* prasowanie może wydawać się nudne, niepotrzebne, ale zapewniam, że choć żmudne, to jednak jest konieczne, a w ostatecznym rozrachunku ułatwia szycie.
* haft, jak i tkanina muszą być wyprane w dość ciepłej wodzie, by później, już w trakcie użytkowania, można było miarkę wyprać bez obaw o jej skurczenie się.
To moja propozycja do zabawy bajkowej:
No, dobrnęłam do końca, a Wy? ;)
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za wcześniejsze komentarze .
:)
materiał kanwa 14 ct. biała
nici mulina Ariadna + tkanina różowa + wstążeczka i lamówka fioletowe + koralik drewniany
czas ... godz.
rozmiar 90 x320 krzyżyków
Wyszywanie trochę trwało, w końcu gotowa makatka ma ok. 70 cm długości. Żeby taka miarka była użyteczna, trzeba przy wyszywaniu bocznych kreseczek (u mnie co 1 cm) zwrócić uwagę na rzeczywiste odległości, a nie podążać "w ślepo" za schematem.
Tu widać jak postaci przybywało:
Zszywanie wszystkiego w całość, to też dość wymagająca czynność, jeśli chce się by wszystko było równiutko. Plecki takiej pracy a la makatka nie mogą pozostać odkryte, przecież musi być estetycznie, więc do rozplanowania całości i to trzeba wziąć pod uwagę. Do pracy potrzebne są: linijka, nożyczki, żelazko, szpilki, maszyna do szycia.
Rozpoczęłam od wycięcia odpowiedniej wielkości kawałków bladoróżowego materiału (4 wąskie paski na przód i 1 duży prostokąt na plecki) i ustabilizowania ich przez podklejenie flizeliną. W odpowiedniej kolejności obszyłam dookoła haft z przodu, pamiętając by w odpowiednim momencie i miejscu wszyć wstążeczkę z nanizanym drewnianym koralikiem - przesuwnym znacznikiem wzrostu dziecka. Zgodnie ze sztuką szycia patchworków, rozprasowałam wszystko i przestebnowałam z przodu, co i wzmacnia i trochę ozdabia. Później złożyłam prawymi stronami do siebie oprawiony haft i materiał na plecki a następnie zszyłam je, pozostawiając górny bok nie zszyty - przez niego wywinęłam całość na prawą stronę. Ponownie rozprasowałam całość, podwijając teraz do środka ten niezaszyty bok, do którego w równych odstępach włożyłam szlufki z lamówki - posłużą do wsunięcia w nie wieszaczka. Następnie zszyłam ten ostatni bok, prowadząc igłę jak najbliżej kraju makatki i znowu dodatkowo objechałam całość dookoła.
Tak to wyglądało:
Rady:
* prasowanie może wydawać się nudne, niepotrzebne, ale zapewniam, że choć żmudne, to jednak jest konieczne, a w ostatecznym rozrachunku ułatwia szycie.
* haft, jak i tkanina muszą być wyprane w dość ciepłej wodzie, by później, już w trakcie użytkowania, można było miarkę wyprać bez obaw o jej skurczenie się.
To moja propozycja do zabawy bajkowej:
No, dobrnęłam do końca, a Wy? ;)
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za wcześniejsze komentarze .
:)
ale cudna! bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńAle cudo :)
OdpowiedzUsuńFajna... Ja tyyle rzeczy miałam dla młodych zrobić... miarkę też (ale nie puchatkową) i co? I doopa.. Młoda już 120 cm i nic nie ma, żadnych metryczek, miarek, śliniaków, klocków, kocyków... tyle tylko, co wreszcie będzie mieć 2 obrazki typowo dla niej czyli księżniczka i smoki :) jak wreszcie skończę tego ptasiora... ale już tylko kontury.. tylko kontury..
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kubusia Puchatka i jego przyjaciół, a moim ulubieńcem jest prosiaczek :)
OdpowiedzUsuńMiarka jest przeurocza, a pomysł z tasiemką z koralikiem do zaznaczania wzrosty, kapitalny.
Za samą bajką nie przepadam, ale zawsze lubiłam Kłapouchego. Miarka wyszła Ci rewelacyjnie. Podziwiam talent do szycia na maszynie :)
OdpowiedzUsuńWow świetna sprawa! Nigdzie jeszcze takiej miarki wzrostu nie widziałam! Dziekuje za tipy przy szyciu :)
OdpowiedzUsuńWow świetna sprawa! Nigdzie jeszcze takiej miarki wzrostu nie widziałam! Dziekuje za tipy przy szyciu :)
OdpowiedzUsuńFajna miarka i ślicznie wykonana:-)
OdpowiedzUsuńNo my też:) Znaczy ja też :) I chłonęłam porady jak gąbka. Świetna sprawa! Może bym chłopakom moim podobną sprawiła... hmm (oczywiście nie w różu... ;))
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam wyhaftować jakąś miarkę wzrostu dla maluszka, ale czekam na wnuki:) Twoja jest prześliczna:)
OdpowiedzUsuńale się napracowałaś-wspaniały efekt
OdpowiedzUsuńAle się napracowałaś! Ale efekt wart jest poświęconego czasu. Super miarka :)
OdpowiedzUsuńPięknie się napracowałaś Violu!!
OdpowiedzUsuńKochają nie tylko dzieci, hihi A miarka wzrostu BOMBASTYCZNA!
OdpowiedzUsuńCudna!
OdpowiedzUsuńJejku ale się napracowałaś!!! Podziwiam i haft piękny i wszystko dokładnie przemyślane! Z miarkami to nie jest taka łatwa sprawa. BRAWA!!!
OdpowiedzUsuńDobrnęłam do końca i muszę powiedzieć, że haft piękny. Jasno i zrozumiale opisałaś, jak samemu wykończyć taką miarkę, która w całości prezentuje się znakomicie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna metryczka :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę piękna i pracowita praca :) efekt końcowy super, kochana powodzenia w wyzwaniu - pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękna praca :)
OdpowiedzUsuńwygląda rewelacyjnie :) zapraszam na zabawę, do której nominowałam Cię na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńCudny hafcik :-)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna miarka. Kolorowa, wesolutka:):):)
OdpowiedzUsuńŚliczna miarka wzrostu . Warto było się tak napracować. Efekt końcowy jest super!
OdpowiedzUsuńPomysłowa miarka:) Uwielbiam Kubusia i Jego Przyjaciół:)
OdpowiedzUsuńWOW! Cudowny haft i świetna pamiątka. No ogrom pracy tu widać. Tak jak napisałaś każda czynność jest ważna jeśli chcemy żeby nasza praca wyglądąła efektownie.. a tu tą pracę widać. Dziękuje za udział w wyzwaniu DIY. Pozdrawiam i życze powodzenia DT DIY MAGDALENA
OdpowiedzUsuńŚliczne, dziękuję za udział w wyzwaniu Art-Piaskownicy.
OdpowiedzUsuńCudna miareczka :) Jestem pełna podziwu :) Dziękuję za udział w wyzwaniu ArtPiaskownicy! :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna! I jaka kolorowa. Dziękuję za udział w wyzwaniu Art-Piaskownicy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRewelacyjna metryczka!
OdpowiedzUsuńSuuuper haft! A wykończenie to już majstersztyk!
OdpowiedzUsuńCudna! Twoja miarka jest świetna a ile pracy przy tym! Fajnie wszystko opisałaś, przyda się na pewno wielu dziewczynom :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam każdy detal! Brawo!
OdpowiedzUsuńO wow! To się nazywa miarka wzrostu. Oszalałabym ze szczęścia gdybym taką miała. Dziękuję za udział w linkowym party DIY.
OdpowiedzUsuńViolu, miarka jest rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńWspaniale wyhaftowana i odszyta.
Patent z koralikiem świetny.
Całość naprawdę robi wrażenie :-)
Świetna praca, a do tego praktyczna :) Cudna ozdoba do pokoju dziecka! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się koralik na wstążce do zaznaczenia wzrostu! Pomysł naprawdę świetny, chyba pierwszy raz widzę taki 'patent' ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna!
OdpowiedzUsuńAle piękna miarka! Też chciałam zrobić swoim chłopakom... no ale... starszy syn ma już 11 lat, więc za "stary"; młodszy 3,5 latka, ale rośnie jak na drożdżach. Już ma 106 cm wzrostu - więc zanim bym wyszyła, to by się już nie umiał tam zmierzyć :D wyszywam mu właśnie wesołą lokomotywę od Coricamo i już się nie umie doczekać. Nawet sobie już zażyczył kolejnego Kubusia Puchatka. Ach te dzieciaczki, no ale co zrobić. Przecież one są dla nas najważniejsze!
OdpowiedzUsuńA co do samej miarki, oczywiście Twojej. Jestem pełna podziwu! Zresztą uwielbiam Kubusia i wszystko co z nim związane :) (Ja haftuję dopiero od roku i wciąż się uczę)