najmniejsze (8 x 9 cm, 16 g suszu lawendowego) i chyba najbardziej kobiece. Bo nie dość, że w delikatnym różu, to z koronką i "perełką", no i kwiatkiem. Znowu uszyłam dwie takie same sztuki, różniące się miejscem przyszycia koronki i kwiatka :
U mnie dziś pierwszy chłodniejszy dzień, aż jakoś mi dziwnie, że nie ma słońca i że wychodząc na dwór muszę wziąć jakąś marynareczkę...
Buziaki!
:)
Co jedna to piękniejsza :)
OdpowiedzUsuńco jedna to lepsza ;) a u mnie pada... xD
OdpowiedzUsuńPiękne :)
OdpowiedzUsuńU nas dziś też chłodniej i nawet deszcz pada :)
jesteś niesamowita. takie ilosci wyprodukowac. i tyle wzorów, pomysłów, super
OdpowiedzUsuńŚliczne, delikatne, subtelne...
OdpowiedzUsuńA jadzis bylam caly dzien w Warszawie i bylo cieplo, a w Katowicach caly dzien padalo i jak wrocilam wieczorem do domu to byl calkiem przyjemny chlodek:) Ale konca lata jeszcze nie chce!
OdpowiedzUsuńChyba musiałaś sporo tego lawendowego suszu przygarnąć skoro taka produkcja. :)
OdpowiedzUsuńŚliczne i pachnące :)
OdpowiedzUsuńU mnie chyba dopiero dzis będzie chłodniej,wczoraj znów prawie 30 :/
Śliczna :)
OdpowiedzUsuńPiękne, takie dziewczęce:) u nas też chłodniej, zwłaszcza poranki, jesień idzie wielkimi krokami:)
OdpowiedzUsuńUrocze :)
OdpowiedzUsuńŚwietne te podusie! fantastycznie wyglądają.
OdpowiedzUsuńNiezła produkcja - jak mała fabryka :)
OdpowiedzUsuńPiękne są!
Ładna :) U mnie dziś chłodniej, ale wcale mi się to nie podoba...
OdpowiedzUsuńWersja kobieca bardzo ładna :) Przyjemnie otworzyć szafę :)
OdpowiedzUsuńMmmmm.... uwielbiam lawendę. Już czuję zapach tych Twoich piękności:-)
OdpowiedzUsuń